ZNAJDŹ NA STRONIE

 

Nie było łatwo, ale było warto. Fot. Szymon Szczerba

Co mają wspólnego sportowe sukcesy i zdrowie psychiczne? Jak długo trzeba płynąć, żeby uratować choć jedno istnienie? I co wspólnego ma z tym wszystkim mieszkaniec naszego powiatu?

Zauważyłam, że najbardziej dotykają nas historie, które są bliskie naszemu sercu. Mnie na pewno mocno poruszyły doświadczenia Mikołaja Kamińskiego z Borowa, który przepłyną z Gdyni na Hel na rzecz Fundacji „Życie warte jest rozmowy”. Wiem, że nie tylko ja, ale bardzo wiele osób z naszego regionu, śledziło dokonania Mikołaja i wpłacało na zbiórkę przez niego założoną.

Zauważyłam, że najbardziej dotykają nas historie, które są bliskie naszemu sercu. Mnie na pewno mocno poruszyły doświadczenia Mikołaja Kamińskiego z Borowa, który przepłyną z Gdyni na Hel na rzecz Fundacji „Życie warte jest rozmowy”. Wiem, że nie tylko ja, ale bardzo wiele osób z naszego regionu, śledziło dokonania Mikołaja i wpłacało na zbiórkę przez niego założoną.

Cześć Mikołaj! Powiedz nam, dlaczego zdecydowałeś się popłynąć?

- Cześć! Popłynąłem na rzecz Fundacji „Życie warte jest rozmowy”, żeby zwrócić uwagę na społeczny temat zdrowia psychicznego, który w przestrzeni publicznej jest coraz częściej poruszany i to dobrze. Ale też dla siebie, żeby sprawdzić się fizycznie.

Jak zaczęła się twoja przygoda z pływaniem?

- Jakieś 2 lata temu w wakacje miałem ściągany gips. Skakałem przez płot i złamałem piętę.

Jesteś pierwszym człowiekiem, którego znam i który złamał pietę.

- Ja też tak mam (śmiech). Siedziałem w domu z tym gipsem i nie mogłem się nigdzie ruszyć. Uświadomiłem sobie wtedy, że mam dwie zdrowe nogi, bo ta pięta to tylko czasowo i w ogóle jestem sprawny. Dlatego powiedziałem, że jak będę już mógł, to będę z tego korzystać. Wynalazłem sobie w internecie triathlon. Mocno się nakręciłem. Pierwszy rower kupiłem, zanim ściągnęli mi gips (śmiech). Testowałem go jeszcze z tą pietą. Potem przyszedł czas na pływanie.

Nauczyłeś się pływać 2 lata temu?

- Tak. Nie umiałem wcześniej nic. Przez pierwszych parę miesięcy pływałem z głową w górze. Potem już normalnie, a od pół roku chodzę na zajęcia z trenerem.

Z tak krótkim doświadczeniem dałeś radę na tak długim odcinku? Ile to było?

- W linii prostej 18 km. Mi wyszło ponad 19 km, bo wiadomo – fale, prądy. W zatoce nie jest to tak silne jak na otwartym morzu, ale zawsze.

Temat sięgania po pomoc, kiedy jest taka potrzeba, też jest ci bliski. Jaka była twoja historia?

Poszedłem do ogólniaka do Wrocławia. To była duża zmiana. Zmiana środowiska, wszystkiego. Po pewnym czasie poczułem, że coś nie gra. Pojawiła się bezsenność i różne inne objawy. Takie zauważalne. Porozmawiałem o tym z rodzicami. Rodzice okazali wsparcie, a potem udaliśmy się po to profesjonalne...

Cały artykuł zamieściliśmy w 40 (1277) wydaniu papierowym Słowa Regionu.

 

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj także