Ksiądz na boisku? Z gwizdkiem i czerwoną kartką? To możliwe. Ksiądz Piotr Szczypior, wikariusz parafii pw. św. Mikołaja w Wiązowie, nie zrezygnował ze swojej pasji do piłki nożnej i w wolnych chwilach sędziuje mecze. Czy ciężko połączyć to z pracą duszpasterską i jak na jego obecność na boisku reagują parafianie oraz piłkarze?
Zacznijmy od początku. Co było pierwsze: kapłaństwo czy sędziowanie?
- Granie w piłkę. (uśmiech) Jako młody chłopak grałem u siebie w miejscowości w drużynie i jak każdy młody chłopak chciałem związać swoją przyszłość z piłką. Pojawiła się kontuzja, więc musiałem zrezygnować z tego marzenia. Jednocześnie od najmłodszych lat chciałem być księdzem, tylko różnie się losy układały. Studiowałem politologię na Uniwersytecie Opolskim i dopiero po tym stwierdziłem, że jednak chcę iść do seminarium. W międzyczasie, jeszcze przed seminarium, kiedy już nie mogłem grać w piłkę, to sędziowałem.
Rozumiem, że lata seminarium to była przerwa w sędziowaniu, ale jednak Ksiądz do tego wrócił. Jak to się stało, że się udało?
- Tak, czas seminarium to była przerwa od sędziowania. Nigdy nawet nie myślałem, że po seminarium do tego wrócę. Kiedy pracowałem w swojej pierwszej parafii na Nowym Dworze we Wrocławiu, to podczas wizyty duszpasterskiej spotkałem pewnego pana, który był w Zarządzie Kolegium Sędziów. Zaczęliśmy rozmawiać i tak od słowa do słowa okazało się, że on też kiedyś był sędzią i zaproponował, żebym spróbował do tego wrócić. Porozmawiałem z księdzem proboszczem, zapytałem, czy jest taka możliwość i stopniowo, pomalutku wracałem. Najpierw były mecze w sobotę, raz w miesiącu, a później więcej. Bo tak naprawdę to jest tylko kwestia znalezienia czasu.
Ksiądz Piotr z Rico, swoim czworonożnym przyjacielem
W jakiej lidze Ksiądz teraz sędziuje?
- Obecnie sędziuję na poziomie A klasy. Jestem sędzią liniowym. Czasami sędziuję mecze juniorów, trampkarzy. Zdarza się, że w Wiązowie sędziuję mecze swoich uczniów. Nie tylko spotykamy się więc w sali lekcyjnej, ale także możemy spotkać się na boisku.
Chciałby Ksiądz awansować do wyższej ligi?
- To jest kwestia przygotowania fizycznego, motorycznego. Trzeba też zdać odpowiednią ilość egzaminów. Marzenia zawsze są. Chciałoby się realizować wyższą ligę, ale im wyższa liga, tym trzeba na to poświęcić więcej czasu, a przy mojej profesji nie zawsze jest taka możliwość.
Czy ciężko jest połączyć pracę duszpasterską z tą pasją?
- Nie jest tak, że sędziuję w każdą sobotę i niedzielę. Są weekendy, kiedy sędziuję więcej i takie, kiedy mniej. Są też takie weekendy, kiedy w ogóle nie sędziuję, bo wiadomo, że duszpasterstwo i parafia jest najważniejsza, ale da się to pogodzić. Wszystko w życiu da się pogodzić. To kwestia dobrego zaplanowania dnia i umiejętność rozmowy: trzeba poprosić czasami księdza proboszcza o zgodę na odprawienie porannej Mszy św. czy kolegę księdza wikarego o zamianę. Wszystko jest kwestią do rozmów i do umówienia się.
Cały wywiad zamieściliśmy w 21 (1209) wydaniu papierowym Słowa Regionu. Materiał ten, w całości, przeczytasz również na portalu egazety.pl, eprasa.pl, a także e-kiosk






















































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij