Pod koniec maja w Strzelinie gościć będziemy niemiecką delegację z partnerskiego miasta Straelen. W tym roku przypada 20. rocznica nawiązania współpracy między obydwoma miastami. To doskonała okazja, aby przypomnieć, jak wszystko się zaczęło. A początki najlepiej pamiętają ludzie, którzy wtedy kierowali gminą i podległymi jednostkami. Wówczas burmistrzem gminy Strzelin był Jerzy Matusiak. To jego otwartość na nowe pomysły i idee dała początek temu, co trwa do dziś.
O współpracy, podjętych działaniach, ciekawostkach i wspomnieniach rozmawiamy z byłym burmistrzem Strzelina Jerzym Matusiakiem, Kazimierzem Sęgą – byłym kierownikiem Centrum Usług Komunalnych i Technicznych w Strzelinie oraz Konstantym Sikorskim – byłym pracownikiem Urzędu Miasta i Gminy w Strzelinie.
Jak zaczęło się partnerstwo Strzelina z niemieckim Straelen?
Jerzy Matusiak: To były pierwsze lata po transformacji samorządowej. Polska otwierała się na świat, a samorządy – na współpracę z Zachodem. Był klimat do takich działań. Chcieliśmy uczyć się od innych, szukać inspiracji, a jednocześnie pokazać, że jesteśmy partnerem, który ma coś do zaoferowania.
Konstanty Sikorski: Bezpośrednim impulsem była działalność pani Anny Michalskiej z Dębnik, która pracowała sezonowo w Niemczech. Tam poznała Richarda Linzela – społecznika, który działał w stylu podobnym do naszego Caritasu. To on zorganizował pierwszą pomoc humanitarną dla Strzelina – m.in. wyposażenie dla szpitala. Zaczęło się bardzo praktycznie i konkretnie – od pościeli, łóżek, sprzętu medycznego.
Kiedy ten kontakt przerodził się w coś więcej niż pomoc?
Konstanty Sikorski: Gdy pojawiła się idea formalnego partnerstwa. Linzel był też w kontakcie z przedstawicielami tzw. Heimatgruppe – stowarzyszenia byłych mieszkańców Strzelina, którzy po wojnie zostali przesiedleni do Niemiec. Mieli oni swoją siedzibę w Herne. To właśnie tam, w dużej sali, odbyło się pierwsze poważne spotkanie, w którym uczestniczyłem wraz z burmistrzem Matusiakiem. Tam padła propozycja przeniesienia współpracy z Herne do Straelen, które było miastem bardziej aktywnym i otwartym.
Jerzy Matusiak: Tamtego dnia mówiłem do tłumu – było ich może z 2000 osób. Zacytowałem ks. Jana Twardowskiego: „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”. To był moment wzruszający. Po spotkaniu podchodzili do mnie ludzie i prosili, żebym powtórzył te słowa. Pamiętam, że poczuliśmy wtedy, że ta współpraca może mieć głęboki, ludzki wymiar.
Jakie były pierwsze formalne kroki?
Konstanty Sikorski: Przygotowaliśmy list intencyjny – taki wstęp do późniejszej uchwały rady miejskiej. To była forma deklaracji: chcemy współpracy, jesteśmy gotowi do działania. Byliśmy w tym pierwsi w powiecie. Wtedy nikt jeszcze nie miał takiego partnerstwa.
Czy w radzie miejskiej było poparcie dla tej inicjatywy?
Jerzy Matusiak: Zdecydowana większość była za. Oczywiście, jak zawsze, byli przeciwnicy – polityka nie zna próżni – ale przeważyła rozsądna ocena korzyści. To była szansa na rozwój, na naukę, na relacje.
Jakie obszary współpracy rozwijały się najmocniej?
Jerzy Matusiak: Dla mnie priorytetem była gospodarka komunalna. Straelen miało wzorowo zorganizowaną infrastrukturę miejską, czystość, zarządzanie zielenią, estetykę. Wiedziałem, że jeśli chcemy zrobić krok naprzód, musimy się od nich uczyć. I tak powstał pomysł utworzenia CUKiT-u w Strzelinie, inspirowany bezpośrednio modelem niemieckim.
Kazimierz Sęga: Kiedy dostałem od burmistrza zadanie stworzenia Centrum Usług Komunalnych i Technicznych, nie miałem się na czym wzorować w kraju. Ale kiedy pojechałem do Straelen i zobaczyłem, jak działa tamtejszy zakład komunalny, byłem pod ogromnym wrażeniem. Pytam Güntera Paascha, ich szefa: „Ile lat budował pan ten system?” Odpowiedział: „Dziesięć. Dopiero po tylu latach zaczęło to działać jak trzeba.” A ja miałem wtedy może pięć lat na uformowanie jednostki. Przetłumaczyliśmy ich statut i na jego podstawie stworzyliśmy własny CUKiT. To był przełom.
Jakie przyszły pierwsze efekty tej współpracy?
Kazimierz Sęga: Zaczęliśmy od wprowadzenia dekoracji kwiatowych – skrzynki na latarniach, które dziś są oczywistością, pojawiły się wtedy po raz pierwszy właśnie dzięki inspiracji Straelen. Ale to dopiero początek. Wkrótce niemiecka rada miasta zgodziła się przekazać naszej gminie za symboliczną opłatą ogromną ilość sprzętu komunalnego: ciężarówki, ciągniki, kosiarki, pojazdy do odśnieżania i do obsługi placów zabaw. To były realne tysiące złotych oszczędności. Czasem negocjacje trwały do czwartej rano, a o siódmej już jeździliśmy po obiektach, wybierając sprzęt.
Cały artykuł zamieściliśmy w 19 (1256) wydaniu papierowym Słowa Regionu.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij