Trudno wyobrazić sobie jakiekolwiek miasto bez ptaków, a szczególnie bez gołębi. Te najbardziej znane latają m.in. nad Wenecją i Krakowem. Te strzelińskie nie są tak znane, ale potrafią być równie… uciążliwe. Jeden z naszych Czytelników poprosił, żebyśmy bliżej przyjrzeli się ptakom na stacji kolejowej. - Nie mam nic przeciwko żadnemu żywemu stworzeniu – powiedział nasz Czytelnik. - Przejdźcie się jednak na stację i zobaczcie, co tam się dzieje. Strach usiąść na ławce, bo z góry może spaść na nas eko-bomba, czyli ptasie odchody. Nie lepiej jest przed budynkiem stacyjnym, zwłaszcza od strony peonów. Z podziwem patrzę na panią, która dba o czystość na stacji. Widać, że się stara, ale z gołębiami nie wygra się zwykłą miotłą – zauważył Czytelnik.

Tekst ukazał się w nr 12 (1051) wydaniu "Słowa Regionu". Cały artykuł przeczytasz na portalu egazety.pl, eprasa.pl, a także e-kiosk.pl













































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij
RE: Strzelińskie gołębie
nikt powiedziała : Głęboko to autor będzie musiał zanurzać i moczyć kurtałkę jak mu te gołąbki ją oznaczą... tylko niech się tam pojawi...zwłaszcza od strony "peonów"...nie ma rady na ptaszki , każde stworzenie chce żyć, jedyne co mi przychodzi na myśl to można by na dworcu etatowo zatrudnić SRAJKERA - jego jad i złośliwość wrodzona odpędza wszystkie stworzenia żywe na kilometr... taki órok....RE: Strzelińskie gołębie
Bardzo ciekawy artykuł. Widać, że autor siedzi głęboko w temacie, a nie ślizga się po powierzchni. Tak trzymać panie Jacku!