Nowym wicemarszałkiem województwa dolnośląskiego został mieszkający w Kondratowicach Wojciech Bochnak. Co zamierza zrobić w Strzelinie już za kilka dni? Jak tłumaczy przegraną swojego kolegi Michała Jarosa i jak ocenia szanse na współpracę z marszałkiem z PSL-u? W wywiadzie mówi też jasno o tym, co trzeba zrobić, aby powiat strzeliński się rozwijał i czego oczekuje od gminnych władz. Nie unika również odpowiedzi na pytania o życie osobiste i rodzinne.
Na wstępie gratuluję wyboru na funkcję wicemarszałka województwa dolnośląskiego i życzę sukcesów w nowej pracy. Zaczynając naszą rozmowę, zapytam o sprawy, które w ostatnich tygodniach w sejmiku były najgłośniejsze, a mianowicie – wybór marszałka. Miał nim zostać rekomendowany przez Koalicję Obywatelską poseł tej partii Michał Jaros. Co się stało, że mimo posiadania największego klubu nie uzyskał poparcia i przegrał głosowanie?
- Sprawa dotyczy tego, że mimo porozumienia z Trzecią Drogą nasz kandydat nie uzyskał wymaganej większości – 19 głosów. Wyszło to oczywiście w głosowaniu tajnym. Uważamy – jako Koalicja Obywatelska – że tak się nie powinno stać. Było to dla nas troszeczkę zaskoczeniem. Stało się inaczej. Drugi kandydat – Paweł Gancarz z PSL-u otrzymał większość. To oczywiście powiązane jest z innymi województwami i szerszą polityką krajową.
Jak ocenia Pan nowego marszałka? Czy współpraca z nim będzie łatwa, trudna?
- Uważam, że się porozumiemy i będziemy dobrze współpracować. Jest to były wójt sąsiedniej gminy Stoszowice w powiecie ząbkowickim. I on, i ja jesteśmy samorządowcami z podobnych gmin, dlatego na wiele spraw patrzeć będziemy podobnie.
Co wybór Wojciecha Bochnaka na wicemarszałka da mieszkańcom naszego powiatu oprócz prestiżu i świadomości, że nasz przedstawiciel pełni taką funkcję? Czy zyskamy coś więcej niż inne powiaty, które nie będą mieć swojego człowieka w zarządzie województwa?
- Można powiedzieć, że „koszula zawsze bliższa ciału”. Tu mieszkam, mam tu swoją rodzinę, tu zostanę i nigdzie się nie wyprowadzam. Dlatego będzie mi zależało, aby przez te pięć lat powiat strzeliński zyskał inwestycyjnie na tym, że ja jestem wicemarszałkiem. Są do realizacji nowe zadania drogowe i infrastrukturalne. Jest nowy podział funduszy europejskich, z których będą korzystać gminy. Teraz – powiem to wprost – dużo będzie zależeć od dobrej współpracy między mną a samorządowcami z powiatu strzelińskiego. Dlatego potrzebne są porozumienia ponad podziałami, bo dobro powiatu jest w interesie nas wszystkich. Projekty, które czekają, to remonty dróg wojewódzkich, jest do wywalczenia obwodnica Strzelina, są programy zdrowotne, po które nie wszystkie ośrodki zdrowia sięgają. Będę publicznie mówił o tym, gdzie i jakie pieniądze są do zdobycia. Jednak, aby je zdobyć, gminy zawsze muszą najpierw napisać i złożyć wniosek. Jeżeli takie wnioski będą, to w ramach obowiązującego prawa zawsze za nimi będę lobbował. Wniosków jedne gminy składają więcej, inne mniej, a to jest konieczne, aby po zewnętrzne (wojewódzkie) pieniądze sięgać. Chciałbym też wrócić do tematu obwodnicy Borka Strzelińskiego.
Prawda jednak jest taka, że projekty zawsze wymagają wkładu własnego gmin, a niektóre nasze gminy są biedne i tych pieniędzy na taki wkład nie mają i mieć nie będą...
- Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Nie na wszystkie projekty muszą składać wnioski, ale powinny wybierać te najciekawsze i najbardziej potrzebne. Przykładem jest sfera sportowa. Rozmawiałem ostatnio z panią burmistrz Strzelina na temat konieczności przebudowy stadionu Strzelinianki. Tym bardziej, że inne samorządy już to robią. Myślę, że wspólnie nam się to uda.
Cały wywiad zamieściliśmy w 20 (1208) wydaniu papierowym Słowa Regionu. Materiał ten, w całości, przeczytasz również na portalu egazety.pl, eprasa.pl, a także e-kiosk















































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij