Historia z happy endem
Grażyna i Grzegorz, dwoje z trojga dzieci państwa Góreckich, choruja na zanik mięśni. Ta przewlekła choroba powoduje, że z czasem poruszanie się staje się coraz trudniejsze, aż trzeba przesiąść się na wózek. A poruszając się na wózku, co krok trafić można na bariery architektoniczne. - Na parterze mamy kuchni i pokój Grażyny. Syn zajmuje pokój na górze i to jest dla nas największy problem. Teraz, kiedy Grześ nie chodzi, codziennie trzeba go wnosić na górę i znosić. Robi to mąż, który jest rencistą i ma coraz mniej siły – mówiła cztery lata temu pani Danuta, mama Grażyny i Grzegorza. „Kosztem olbrzymich wyrzeczeń całej rodziny powstał projekt dobudowania na parterze skromnego pokoiku dla syna” - pisaliśmy wtedy w Słowie Regionu. - Chcielibyśmy obok kuchni dobudować niewielki pokój, ok.12m2, w którym zamieszkałby Grześ – mówiła o rodzinnych planach pani Danuta. A my napisaliśmy: „plany, czy marzenia? - chciałoby się spytać. Jeżeli Grzegorz, który nie może już chodzić, i jego najbliżsi będą musieli sami zmagać się z nieuleczalna chorobą, to plany pozostaną w sferze marzeń. Skromne dochody, jakie uzyskują, pomoc wiązowskiego GOPS nie wystarczą na postawienie czterech ścian i przykrycie ich dachem. Potrzebna jest pomoc. Liczy się każda cegła, każdy gest dobrej woli”.
Mamy rok 2016, a Grzegorz mieszka w pachnącym świeżością nowo dobudowanym pokoju na parterze rodzinnego domu. Najbliżsi z determinacją dążyli do celu, a przyjaciele, sąsiedzi, znajomi i zupełnie obcy ludzie dołożyli swoją cegiełkę do budowy.
- Syn ma pokój na dole i trudno powiedzieć, kto bardziej się z tego ucieszył, Grześ, my, czy ci wszyscy, którzy nam pomagali. Wiadomo, były trudności, jak to na budowie, ale z pomocą ludzi dobrej woli zakończyliśmy budowę. Sam pokój był gotowy wcześniej, a miesiąc temu powstał podjazd. Teraz syn może samodzielnie, na wózku wyjechać z domu i wjechać do domu – powiedziała wzruszona pani Danuta. Widząc życie rodziny państwa Góreckich, trudno dziwić się jej wzruszeniu. Nie byłoby przeprowadzki Grzegorza na parter, gdyby nie pomoc dobroczyńców. - W pierwszej kolejności należy podziękować Józefowi Kościelakowi z Oleśnicy Małej, który nie bacząc na koszty zaangażował się w pomoc Grzesiowi i jego rodzinie. Uzyskaliśmy również wsparcie z urzędu miejskiego w Wiązowie, organizowaliśmy we wsi zabawy i festyn, z których dochód przekazaliśmy na budowę – poinformowała nas Bogusława Cymbaluk, sołtys Wyszonowic, jedna z tych mieszkańców wsi, która zaangażowała się w pomoc. - Pomagali koledzy syna, Lidia Górska, państwo Osińscy (właściciele Mrówki – red.), państwo Molińscy przekazali okno, koleżanki i koledzy ze Stowarzyszenia „Wyszonowice - Wspólna Sprawa”, firma Quik-Mix. Wanda Łużna ze Stowarzyszenia Hospicjum Domowe w Strzelinie, skąd wypożyczyliśmy specjalistyczne łóżko dla syna. Boję się, że mogłam pominąć któregoś z naszych dobroczyńców. Jeżeli tak się stało, to z góry przepraszam i dziękuję im wszystkim – powiedziała pani Danuta.
CZYTAJ ten artykuł w całości. Dostępny tutaj






















































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij