Niedawno jedna z mieszkanek Białego Kościoła Agnieszka Furcińska z córką wybrała się do salonu fryzjerskiego. Nie była to jednak zwykła wizyta. W strzelińskim zakładzie przy ul. Piłsudskiego można pomóc dzieciom z chorobą nowotworową i po chemioterapii. Nyskie Stowarzyszenie „Mówimy NIEboRAKOWI”, z którym współpracuje salon, prowadzi akcję zbierania włosów na peruki dla chorych dzieci pn. „Włosem w Raka”.
Nasza rozmówczyni dowiedziała się o akcji zupełnie przypadkiem. Jej córka, 7-letnia Oliwia, zapuszczała włosy od około 3 lat z myślą o zbliżającej się pierwszej komunii świętej. - Jednakże włosy urosły do takiego momentu, że córka już na nie siadała, co było bardzo uciążliwe. Sama ich pielęgnacja zajmowała zbyt wiele czasu. Decyzję podjęłyśmy spontanicznie, tym bardziej, kiedy córka usłyszała, że może oddać włosy dla chorej dziewczynki – powiedziała Furcińska.
Oliwia nie mogła się doczekać wizyty w salonie fryzjerskim. Nie było jej szkoda własnych włosów, bo ciągle miała świadomość, że dzięki temu pomoże innej dziewczynce. – Oddałam włosy, bo już mi przeszkadzały, a dla innej dziewczynki też posłużą. Mnie urosną szybko, a ona czeka na perukę – mówiła Oliwia.
Bezpłatnie ścięte w zakładzie włosy trafiają do Stowarzyszenia „Mówimy NIEboRAKOWI”. Powstają z niech peruki dobrane na indywidualne zamówienie każdego zgłoszonego dziecka. Ładna i dobrze dobrana peruka motywuje i daje zdecydowanie dużo więcej pewności w przejściu przez chorobę. Minimalna długość włosów, jakie można przekazać, to 30 cm. Ścięte i podzielone na pasma włosy muszą zostać oznaczone i przygotowane do wysłania.
Mama Oliwii przyznaje, że bardzo cieszą ją takie akcje i sama pomagała na różny sposób. - Zbierałam wspólnie ze znajomymi i Szkołą Podstawowa w Białym Kościele makulaturę i nakrętki na pomoc potrzebującym. Niejednokrotnie auto miałam wyładowane pod dach, w domu tez wszędzie nakrętki. Bardzo lubię pomagać i jak tylko mogę, to robię to. Ogromnie cieszy mnie, że córcia idzie w moje ślady i bezinteresownie pomaga. Jestem z niej bardzo dumna, bo która 7-letnia dziewczynka ma taką świadomość dokonanego czynu? – powiedziała nasza rozmówczyni.
Dumna jest też cała rodzina dziewczynki. Jak zapewnia Furcińska, jest dużo matek i ich córek, które chętnie zetną i oddadzą swoje włosy. Po powrocie z zakładu fryzjerskiego wszyscy znajomi zareagowali pozytywnie na udział w takiej akcji. Kilka osób pytało nawet, gdzie można w ten sposób pomóc chorym. Być może dzięki temu stowarzyszenie otrzyma kolejne włosy, z których powstaną nowe peruki.
Jak poinformowała właścicielka salonu Paulina Smoczek, zdarza się, że w tygodniu oddaje włosy nawet kilka dziewczynek. Często bywa tak, że jedna dowiaduje się o akcji od drugiej. Wiele z nich odwiedza salon w maju, kiedy kończą się pierwsze komunie oraz po wakacjach. – Niedawno po raz pierwszy przyszedł też chłopczyk, który zapuszczał włosy. Po ścięciu zapowiedział, że zapuści je ponownie i znowu przekaże stowarzyszeniu. To bardzo szczytny cel – mówiła fryzjerka.
Dest 
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij