Akt oskarżenia zarzuca Janowi W. fałszowanie dokumentów kasowych i czerpanie z tego procederu korzyści majątkowych. Pierwsze podrobione dokumenty pojawiły się w 2008 roku, ostatnie w roku 2015. - Przyznaję się do zarzucanych mi czynów, ale tylko częściowo - tak oskarżony odpowiedział na pytanie sądu, czy przyznaje się do winy. Następnie oskarżony zadeklarował, że będzie składał wyjaśnienia i odpowiadał na pytania.
Z aktu oskarżenia wynika, że oskarżony dziesięciokrotnie sfałszował podpis na dokumencie kasowym, co umożliwiło mu pobranie z kasy ponad 32 tys. zł. - Przyznaję, że popełniłem błąd i żałuję tego - powiedział oskarżony, po czym rozpoczął wyjaśniać motywy swojego postępowania. Jan W. podzielił swoje prezesowanie w kole łowickim, w zakresie aktu oskarżenia, na trzy okresy. Pierwszy to lata 2007-08, drugi rok 2011 i trzeci lata 2014-15. - Koło łowieckie ma narzucony plan dokarmiania zwierząt. Koło powinno zakupić paszę a następnie wyłożyć ją. Jeden z rolników zadeklarował, że przekaże na rzecz koła zboże. Było tego ok. 1 tony. Od tego rolnika usłyszałem: „niech Pan zrobi tak, żeby było dobrze”. Wziąłem to za przyzwolenie (na moje późniejsze działania - red.). Najpierw chcieliśmy (jako koło - red.) zapłacić za zboże, ale (ten rolnik - red.) nie chciał pieniędzy. Nie doszło jednak do podpisania przez niego żadnych dokumentów, bo jak spotykaliśmy się to nie miałem ich przy sobie - zeznał oskarżony.
Sąd interesowało, na co były już prezes koła wydał pobrane z kasy pieniądze. - Pieniądze spożytkowałem na bieżącą działalność koła. Na wykonanie ambon, podwózkę myśliwych na polowanie, opłacenie nagonki i budowę siedziska w Zielonkowicach. Za to wszystko płaciłem właśnie z tych pieniędzy i nie brałem faktur - oświadczył oskarżony. Czy takie postępowanie jest, pana zdaniem, w porządku? - zapytał sąd. - Nie mieliśmy innego wyjścia. Robiłem to po to, żeby koło funkcjonowało właściwie - wyjaśnił były prezes. Następnie padły kwoty za usługi opłacane z tzw. bułgarskiej kasy, czyli środków nie ewidencjonowanych w dokumentach finansowych, ok. 4 tys. zł za ambony i ok. 3 tys. zł dla nagonki w skali roku oraz ok. 400 zł jednorazowo za podwózkę na polowanie wozem zaprzężonym w konie. Oskarżony przyznał, ze częściowo opłaty te pochodziły ze składek myśliwych, ale był nieprecyzyjny w tej części składanych zeznań. - Wtedy nie można było inaczej. Nie można było formalnie, z faktura, płacić za te usługi - tłumaczył oskarżony.
Zupełnie inny charakter miało zaangażowanie byłego prezesa w prace koła w latach późniejszych.
CZYTAJ ten artykuł w całości. Dostępny tutaj












































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij
RE: Częściowo się przyznaję
Częściowo się przyznaje czyli jak?