Pan Zygmunt zwiedza Polskę, jeżdżąc po niej zestawem kempingowym. Jednak nie jest to zwykły zestaw, bowiem swoją kempingową przyczepę ciągnie historycznym traktorem marki Ursus C-328. To sprawia, że jedzie powoli i podziwia kraj. Pod koniec wakacji przejeżdżał przez Strzelin. Skręcił w jedną boczną drogę, później w drugą, aż dotarł do Gęsińca. Jadąc tak jedną z wąskich tutejszych dróg, spotkał na niej mieszkających tu Joannę i Łukasza Wilińskich. Pomachał im, oni jemu, zamienili kilka zdań i zaczął się niezwykły wieczór. - Zapytał nas, czy znamy jakieś miejsce, gdzie mógłby się zatrzymać i przenocować - wspomina Łukasz Wiliński. - Powiedziałem, że znamy i wskazałem na nasze podwórko.
Z propozycji tej pan Zygmunt chętnie skorzystał. Chwilę później obok przyczepy stał już stół, krzesła, grill i grono znajomych państwa Wilińskich. Zaczęła się biesiada i opowieści.
- Byłem kierowcą zawodowym. Kiedy pracowałem, musiałem jeździć szybko. Towar trzeba było zawieźć na czas, rozładować, wrócić do bazy i tak bez końca. Po przejściu na emeryturę postanowiłem pojeździć po kraju, ale wolno - opowiada Zygmunt Kuś. - A że mam teraz dużo czasu i pochodzę ze wsi, chciałem jechać tym, co miło wspominam z młodości, czyli traktorem. Wtedy ciągnik był moim marzeniem, który teraz prowadzę. Znalezienie traktora nie było łatwe, gdyż chciałem kupić jak najstarszego polskiego ursusa. W szukaniu „ciapka”, bo tak go nazywają, pomagała mi żona. Po kupieniu trzeba było jeszcze maszynę odrestaurować, w czym pomógł mi kuzyn żony, który kiedyś zawodowo pracował w PGR-ze i naprawiał tam traktory - wspomina podróżnik.
Cały artykuł dostępny jest tutaj













































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij