Strzelińska trenerka ma świetny kontakt ze swoimi podopiecznymi - Praca z dziećmi była i jest dla mnie ogromną przyjemnością. Lubię to, co robię i uważam, że starannie do tej roli się przygotowałam. Mamy naprawdę bardzo dużo zdolnej młodzieży. Jest kilkunastu podopiecznych, którym wróżę sukcesy sportowe związane z łucznictwem. Szanse na olimpijczyka są, tylko na to potrzeba naprawdę dużo czasu i determinacji, przede wszystkim zawodników. Ja ze swojej strony zrobię wszystko, aby tak jak trener Kaczorowski osiągnąć taki sukces w swojej karierze szkoleniowej.
Od tenisa do łucznictwa
Jak zaczęła się przygoda Izy Jaworskiej z łucznictwem? - To był czysty przypadek – zaczyna strzelińska trenerka. - Miałam wtedy dziewięć lat i trenowałam tenis stołowy. Pewnego dnia tato wrócił z pracy i powiedział, że powstaje u nas nowa sekcja łucznicza. Udałam się na pierwszy trening, aby zobaczyć jak tam będzie i czy mi się spodoba. Po pierwszych zajęciach byłam zachwycona i tak z tenisa przeniosłam się na łucznictwo. Trenowałam trzynaście lat. W tym okresie zdobyłam wielokrotnie mistrzostwo Dolnego Śląska Dzieci i Młodzików. Zakwalifikowałam się na międzynarodowe zawody łucznicze w Hoyswerda (Niemcy), gdzie indywidualnie zajęłam drugie miejsce, natomiast w drużynie reprezentującej nasz kraj wywalczyłam złoto. Później wygrałam I Rundę Pucharu Polski w Warszawie. Przez rok utrzymywałam się wraz z koleżankami klubowymi w I Lidze Kobiet. Podczas mistrzostw Polski reprezentowałam wraz z dwiema koleżankami Dolny Śląsk i tam wywalczyłyśmy wicemistrzostwo kraju drużynowo. Rok później zdobyłyśmy mistrzostwo Polski i tam po kontuzji zakończyła się moja kariera łucznicza – opowiada o swoich początkach i sukcesach w łucznictwie Izabela Jaworska.





















































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij