Pisaliśmy na naszych łamach o złotych latach strzelińskiej stacji kolejowej. Wysyłano wtedy w świat i przyjmowano po kilkadziesiąt wagonów dziennie. Dziś to już historia. Przez ostatnie lata można obserwować powolną, acz systematyczną, dewastację części kolejowych zabudowań. Te najbardziej zniszczone, a tym samym zagrażające ludziom, znajdują się z dala od uczęszczanych traktów, czy choćby zamieszkałych domów. Jest jednak wyjątek. - Mieszkamy po jednej stronie ulicy, a po drugiej stoją ruiny kolejowych zabudowań – powiedział Zygmunt Chruszcz. Pan Zygmunt mieszka z rodziną w jednym z trzech domów przy ul. Borowskiej-Zaułek w Strzelinie.

Problem jest i to nie od wczoraj. - Budynki są w tragicznym stanie. Na części zapadł się dach, w środku rosną pokaźne już krzaki. Tam, gdzie dach jeszcze jest, deski są zbutwiałe i każdej chwili mogą spaść na ziemię. Staramy się pilnować, żeby dzieci nie bawiły się tam, ale mimo wszystko dzieciaki tam chodzą. Zwłaszcza, że dostęp do ruin jest zarówno od naszej strony, jak i od Szczawina (ul. Rubinowej – red.) - wyjaśnił pan Zygmunt.

Cały artykuł dostępny jest tutaj












































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij
Wtf???
Tuitam powiedziała : Akurat ten pan jest już dziadkiem i raczej nie przez parcie na szkło to się tu znalazło tylko z normalnej ludzkiej bezradnosci(bud ynki są już rozbierane od blisko 10lat)Takie prawo dzieciaków.
To bardziej pilnuj swoje pociechy, a nie załatwiaj tu parcia na szkło. Nawet gdyby były ogrodzone, to dla dzieciaków jest to największą frajdą połazić po budowie czy ruinach, a jak jeszcze stróż pogoni to już zupełnie odjazd.