Beata Czubala, Krzysztof Aleksandrowicz i Guido Buys na co dzień pracują w Stowarzyszeniu św. Celestyna w Mikoszowie. Pani Beata i pan Guido reprezentują szeroko pojęty dział informatyki. Pan Guido jest jego kierownikiem. – Zajmuję się również rozliczeniami i wsparciem technicznym, jeśli chodzi o personel, a także formalnościami związanymi z NFZ – dodaje pani Beata. Pan Krzysztof to fizjoterapeuta i kierownik Ośrodka Szkolenia Kadr Medycznych Stowarzyszenia św. Celestyna. – Jest to jeden z największych ośrodków w Polsce, który szkoli fizjoterapeutów – podkreśla pan Krzysztof. Tę trójkę łączy jednak nie tylko praca, ale także wspólna pasja – sport.
Na swoim koncie mają już cztery starty w sztafecie triathlonowej. – Zaczęliśmy od ¼ Ironmena w Mietkowie. Bardzo nam się to spodobało. Niesamowite przeżycie. Z jednej strony czuję się odpowiedzialny za całą ekipę i to jest takie dodatkowe napięcie, ale to też potrójna radość. Możemy dzielić się swoimi doświadczeniami, bo nie jest łatwo znaleźć kogoś, kto rozumie nasze pasje – opowiada pan Guido. Gdy pytam o inicjatora, pani Beata i pan Guido wskazują na pana Krzysztofa. – Oni tak mówią tylko dlatego, że ja mam siwą głowę – żartuje pan Krzysztof. – Tak naprawdę to jest optymalny skład ludzi, którzy chcą to robić i robią to super. Bo kto może jeździć na rowerze, jak nie Holender z pochodzenia? Kto może biegać jak nie Beatka, która jest absolutnie niedościgniona? A mnie kazali pływać i pływam… – mówi pan Krzysztof.

Pan Krzysztof już od kilku lat bierze udział w zawodach triathlonowych na różnych dystansach. – Nie ukrywam, że dla mnie największą radością jest start w tej sztafecie – przyznaje. – Jest to też wspaniała okazja, żeby spędzić razem czas i wzajemnie się motywować – dodaje pani Beata, która jest aktywną biegaczką z wieloma medalami na koncie. Ostatni wspólny sukces to srebro na zawodach Garmin Triminator w Radkowie w Górach Stołowych. – Ta trasa należy do jednych z najtrudniejszych. Wielu zawodników nawet nie podejmuje próby, żeby tam wystartować. Sam fakt ukończenia to już jest spory sukces, a my dwa razy z rzędu zajęliśmy tam drugie miejsce. Cieszymy się też, że kilka dni po starcie jesteśmy w dobrej formie – podsumowuje z uśmiechem pan Krzysztof.

Górska rywalizacja
Miarą sukcesu naszych sportowców jest nie tylko to, że pokonali tak wymagającą trasę z licznymi przewyższeniami, ale także fakt, że jako sztafeta mieszana są oceniani w takiej samej kategorii co sztafeta składająca się z samych mężczyzn. Ponadto – jak sami przyznają – wiek także ma znaczenie. W Radkowie ukończyli ½ ironmana w 8 godzin i 9 minut. Limit to 9 godzin. – Mamy jeszcze sporą rezerwę, więc możemy się dumnie starzeć – mówi pan Krzysztof. Jeśli chodzi o dystanse, to w Radkowie pan Krzysztof przepłynął 1,9 km, pan Guido przejechał na rowerze 90 km przy 1920 metrach przewyższeń, a pani Beata przebiegła łącznie 25 km (805 metrów przewyższeń). – Beatka pomyliła trasę i nadrobiła kilometry, dzięki niej jako jedyni pokonaliśmy tak długi triathlon – dodaje pan Krzysztof. Po tym, jak szczęśliwie dobiegli do mety i stanęli na podium, stres i zmęczenie odeszło, w głowie pojawiły się myśli: co dalej? Odpowiedź przyszła jeszcze szybciej: kolejne zawody, bo jak podkreślają moi rozmówcy, sport to uzależnienie, ale takie dobre i zdrowe.
Na ten temat pisaliśmy w 38 (1126) wydaniu papierowym Słowa Regionu. Cały artykuł przeczytasz również na portalu egazety.pl, eprasa.pl, a także e-kiosk.pl












































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij
RE: Pracownicy Stowarzyszenia św. Celestyna z triathlonowym sukcesem
spajker. powiedziała : Już ktoś ci mówił cymbale że jak się napijesz to nie pisz w internecie??? Baranie ty!RE: Pracownicy Stowarzyszenia św. Celestyna z triathlonowym sukcesem
podoba mi sie jak ludzie zdrowo żyją. jeszcze bardziej podoba mi się nowomowa znana już od kilkudziesięciu lat. w trójke zrobili 1/4 ironamana.ja też mam sukces. w 60ciu zrobiliśmy 1/4000 ironmana. brzmi podobnie. ironman to ironaman.