W miniony weekend pomiędzy Oławą a Osiekiem odbyła się ciekawa impreza samochodowa. Był to terenowy rajd samochodowy typu Cross - Cantry, zaliczany do SJCAM Super Rally/Puchar Can-Am 2. Od innych rajdów terenowych różni się tym, że jest to jazda na czas w terenie, bez konieczności pokonywania trudnych przeszkód technicznych.
Liczy się jak najszybsze pokonanie odcinka specjalnego. - Jest to impreza ogólnopolska i kolejne edycje tego rajdu rozgrywane są co miesiąc w różnych częściach Polski - mówi Tomasz Pieńskowski ze Strzelina, który z kierowcą Robertem Sabokiem startował w nim samochodem m-ki Mitsubishi Pajero.
W oławskim radzie rywalizowało prawie 80 załóg, w tym 6 samochodowych ze Strzelina i dwóch quadowców z Wiązowa. Uczestnicy startowali w różnych klasach. Był podział zarówno na moc samochodów, jak i na samochody seryjne i modyfikowane. Łącznie było 8 klas.
Organizatorzy przygotowali dla uczestników dwa odcinki specjalne, pokonywane kilkukrotnie. Pierwszy miał około 6 km, drugi około 10 km i był z długimi prostymi. Oba poprowadzone były polnymi i leśnymi drogami. Załogi, w zależności od samochodu, rozwijały na nich prędkość często powyżej 100 km/h, nawet do 150km/h. Przy takiej prędkości już samo utrzymanie się na wąskiej polnej drodze było dla kierowców sporym wyzwaniem. A jak dodamy do tego fakt, że w miniony weekend mieliśmy spory mróz, to zamiast miękkich polnych dróg uczestnicy dostali wyboiste „betonowe” dukty. - Ten rajd to była prawdziwa gra zawieszeń - komentuje Tomasz Pieńkowski.
Teren okazał się bezlitosny dla trzech załóg z naszego terenu. Pierwsi przekonali się o tym Dariusz Nowicki i Jakub Muszyński jadący seryjnym subaru. Już na pierwszym odcinku specjalnym na ostrych wybojach złapali aż dwa „kapcie”. Nie mieli przy sobie dwóch kół zapasowych, dlatego musieli wycofać się z dalszej rywalizacji. Kolejna strzelińska załoga Paweł Pasisz i Paweł Kubiak mieli pecha, gdyż trudów ostrej jazdy nie wytrzymał silnik ich nissana patrola (pękła głowica). Z kolei załodze Jerzy Maturlak i Marcin Plewak, jadącym kią soranto, po pierwszym dniu wysiadło sprzęgło i też musieli wycofać się z rywalizacji. A szkoda, bo w swojej klasie jechali na wysokim trzecim miejscu.
W niedzielę dobra i równa jazda załogi Robert Sabok Tomasz Pieńskowski poskutkowała tym, że na metę wjechali na świetnym trzecim miejscu. Oprócz nich do mety dojechały dwie inne strzelińskie załogi, Krzysztof i Piotr Szymankowie, jadący suzuki vitarą (czwarte miejsce w klasie) i Łukasz Wiliński z Marcinem Juzefowskim (piąte miejsce w klasie).
Czy na takim rajdzie można się bać? - Nie ma strachu, człowiek nie ma czasu się bać. Liczy się to, aby zrobić dobry wynik - z uśmiechem puentuje start Pieńkowski.
Zdobywców podium zapytaliśmy o dalsze ich plany na kolejne starty. - Jak wszystko pójdzie dobrze, to pojedziemy w rajdzie, który w Wielkopolsce planowany jest na koniec kwietnia - informuje Tomasz Pieńkowski.
Strzelińscy rajdowcy dziękują Robertowi Sabokowi za udostępnienie warsztatu i pomoc przy naprawie samochodów.
Miłośnikom rajdów 4x4 życzymy kolejnych udanych startów i niezawodności sprzętu, co, jak widać, jest równie potrzebne jak umiejętności rajdowe.











































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij