Gęsiniec to niewątpliwie urokliwa i szczycąca się niezwykłą historią wieś. Wszak właśnie na tych ziemiach niegdyś zderzyły się trzy kultury: polska, czeska i niemiecka. Przed wojną wielu mieszkańców musiało się stąd wyprowadzić. Niektórzy wciąż żyją i pamiętają o swoim dziedzictwie.Obecnie żyje już trzecie pokolenie ludzi, którzy pochodzą z Gęsińca, ale wyprowadzili się zaraz po wojnie. Gromadzą się oni w grupie o nazwie Bundesheimatgruppe. Wśród nich jest dr Hans-Dieter Langer, który w ubiegłą sobotę o godz. 10.00 powiedział seminarium w świetlicy wiejskiej w Gęsińcu. – Po drugiej wojnie światowej niemiecka kultura w tych stronach się skończyła – mówił doktor. – Chciałbym, by pamiętano tutaj także o nas, o tym, że byliśmy częścią tego miejsca oraz by Strzelin znów był ewenementem, gdzie spotykały się trzy kultury.
Do świetlicy przyjechało dużo gości z Niemiec, tych, którzy urodzili się tutaj, a także kolejne pokolenia. – Moja babcia, która urodziła się w Gęsińcu, miała problem z ustaleniem własnej tożsamości – powiedział Damian Franckowski, uczestnik seminarium. – Nie wiedziała czy jest Polką, Czeszką, czy Niemką.
Spotkanie trwało około 3 godzin, podczas których wygłoszono kilka wykładów, m.in. na temat miejscowych pomników wojennych oraz o projekcie parku kulturowego na terenie Gęsińca.
Następnie goście przenieśli się do Strzelińskiego Ośrodka Kultury na ul. Brzegową, gdzie została otwarta izba muzealna (więcej w artykule pt. „Pierwsze „muzeum” w Strzelinie”).












































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij