Mieszkańcy bloków przy ul. Św. Jana narzekają na działalność pobliskiego komina. Wydobywająca się z niego sadza osiada na balkonach i samochodach. Czarne zasieki są dla nich zmorą, której nie mogą się w żaden sposób pozbyć. Jeden z mieszkańców Osiedla na Tartaku zwrócił się do naszej redakcji z prośbą o pomoc.
W odległości kilkudziesięciu metrów od bloku, w którym mieszka, znajduje się wysoki komin, który uprzykrza życie lokatorom. – Wydobywają się z niego cząsteczki stałe, które osiadają na balkonach i samochodach – mówi Janusz Przewłocki. – Wprowadziłem się tu dwa lata temu. Taras zabezpieczyłem osłonami, które muszę już wyrzucić, ponieważ na ich powierzchni są czarne zacieki z sadzy – dodaje. Lokator wątpi, by komin posiadał odpowiednie filtry. – Jest to bardzo uciążliwe nie tylko dla mnie. Ludzie nie mogą wywiesić ubrań na balkonie, gdyż opadające elementy je brudzą – denerwuje się. Nasz rozmówca zwrócił się do administratora, ale problem nie został rozwiązany.
Nie tylko ten zanieczyszcza…
Komin przylega do kotłowni, która jest użytkowana przez spółdzielnię lokatorsko-własnościową. Obsługuje ona dwa budynki spółdzielni przy ul. Św. Jana. Nowo wybudowane bloki (m.in. ten, w którym mieszka nasz rozmówca) nie są przez nią ogrzewane. – Kilka lat temu, gdy jeszcze nie było nowych budynków przy tej ulicy, otrzymywaliśmy podobne sygnały – zaczyna Tadeusz Laszczyński, prezes zarządu spółdzielni mieszkaniowej. – Przyglądaliśmy się temu problemowi. Okazuje się, że te zanieczyszczenia nie pochodzą wyłącznie z tego komina. W bliskiej odległości znajduje się co najmniej kilka kominów, z których także wydobywają się cząsteczki – dodaje. Prezes zapewnia, że administrowany przez spółdzielnię komin posiada odpowiednie filtry osadnikowe. - Oczywiście, one w 100% nie zabezpieczają wydobywania się tych elementów. Chcę jednak podkreślić, że komin
celowo jest taki wysoki. Dzięki temu nieczystości nie są rozpraszane w bezpośredniej jego bliskości – wyjaśnia. Zdaniem prezesa, problem wynika z nakładającej się w tej okolicy ilości kotłowni. – Z komina, którym administrujemy, stopień zanieczyszczeń jest dużo mniejszy niż z tych, które znajdują się w pobliżu – twierdzi Laszczyński. Jednocześnie podkreśla, że zastosowane filtry są jedyną możliwością zabezpieczenia wydobywania się cząsteczek sadzy. – Do Strzelina ma zostać doprowadzony rurociąg średniego ciśnienia gazu. Gdy zostanie to zrealizowane, wówczas większość kotłowni zostanie przerobiona na gazowe. Niewątpliwie wtedy problem z sadzą zniknie – tłumaczy. – Kompleksowym rozwiązaniem byłaby centralna ciepłownia obsługująca większą część miasta. W latach 80. XXw. były plany jej budowy, ale nie zostały zrealizowane – kończy.
Wszystko wskazuje więc na to, że lokatorzy jeszcze przez jakiś czas będą borykali się z problemem sadzy na balkonach.










































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij
RE: Zatruwa im życie
akta powiedziała : Albo nie budować i siedzieć w zimnieRE: Zatruwa im życie
spajker powiedziała : A co tam...wybudować nowy komin i postawić prezesowi spni!RE: Zatruwa im życie
przy zakupie mieszkania dobrze jest wkalkulować sąsiedztwo takiego komina i wkalkulować różęwiatrów z cukrowni i z komina. choooojoza strrzelina to m innymi kominy morderstwa kradzieże układy brak pracy propaganda i tym podobne niedogodności. aż dziw że ludzie stąd spierdalaaaaają . człowiek kupujący mieszkanie w sąsiedztwa komina przepłacił kupując krematorium zamiast mieszkania. miał być interes- dobry zakup a wyszedł chooooooj. często tak bywa. chcesz tanio kupić- kupujesz parówki - a tam tylko 3 % mięsa - czyli mielone oczy i mielone odbyty - reszta parówki to pianka montażowa. miało być tanio a wyszło drogo.