W środę, 12 marca, spółdzielnia mieszkaniowa w Strzelinie miała odciąć ciepło lokatorom. Chodzi o trzy bloki wydzielonej wspólnoty z ulicy Grota Roweckiego. – Doszło do awarii pieca. Wszyscy o tym wiedzieli – przekonuje Renata Dobucka, prezes rady nadzorczej spółdzielni.
W środę wieczorem mieszkańcy zaczęli marznąć. Dzwonili więc do obecnego zarządcy, że grzejniki w domach są zimne. Nie było też ciepłej wody w kranach. Lokatorzy ratowali się farelkami i kaloryferami na prąd. Skarżyli się na brak możliwości korzystania z prysznica i wanny.
– Największy problem miały rodziny z dziećmi i osoby starsze. Brak ciepła wystąpił w 54 lokalach. Odcięci od ciepłej wody zostali również lokatorzy z ośmiu lokali należących do Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej – tłumaczy Izabela Stępień, zarządca wspólnoty, która oddzieliła się od spółdzielni.
Po alarmie wszczętym przez mieszkańców, pani Izabela pojechała na ul. Grota Roweckiego sprawdzić, czy rzeczywiście nastąpiła przerwa w dostawach ciepła. Lokatorzy zwrócili też uwagę, że nie słychać urządzeń w kotłowni, która mieści się w środkowym bloku.
– Dlatego na miejsce wezwałam policję. Wytłumaczyłam, w jakim celu jest interwencja. Mieszkańcy regularnie płacą za dostawy ciepła i nie mają świadczonych usług. Funkcjonariusze sporządzili notatkę i zadali też kilka pytań – opowiada Izabela Stępień.
Lokatorzy poprosili o interwencję pracownika technicznego spółdzielni. Ten przyjechał na miejsce i sprawdził piec. Miał poinformować ludzi, że nic złego się nie dzieje. Zarządca Izabela Stępień poinformowała, że to działanie celowe. Według niej spółdzielnia uzurpuje sobie wyłączne prawo do korzystania z kotłowni.
Wszystko przez awarię pieca
Informację o awarii potwierdza Renata Dobucka, prezes rady nadzorczej strzelińskiej spółdzielni.
– Piec się zepsuł, spaliły się styki, dlatego na miejsce ściągnęliśmy serwisanta z Wrocławia. Wcześniej firma sprawdzała urządzenia i wszystko grało. Wezwany na miejsce kierownik techniczny sprawdził piec. Okazało się, że urządzenie nie działa. Poinformował o tym członka zarządu wspólnoty, więc lokatorzy musieli wiedzieć, co się stało – odpiera zarzuty Renata Dobucka.
Cały artykuł zamieściliśmy w 11 (1248) wydaniu papierowym Słowa Regionu.
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij