Skala zniszczeń spowodowanych przez powódź, która nawiedziła Bardo, była przytłaczająca. Nasi dziennikarze zastali krajobraz przypominający pola bitewne, a nie spokojne miasteczko. Woda zniszczyła wiele domów, a mieszkańcy muszą teraz mierzyć się z odbudową swojego życia.
Wielka woda zalała Bardo
W sobotę, 21 września, udaliśmy się do Barda, gdzie powódź spustoszyła posesje, niszcząc dorobek całych rodzin. Najbardziej ucierpiał dom państwa Giejsonów, w którym mieściła się galeria rzeźb. Niestety, konstrukcja budynku została poważnie naruszona i część będzie musiała zostać rozebrana.
Mateusz Giejson, syn rzeźbiarzy Danuty i Jana Giejsonów, oprowadził nas po zniszczonej posesji, pokazując zdewastowane pomieszczenia – niedawno wyremontowaną łazienkę, korytarze i pokoje. Największe szkody odniosła część budynku, w której znajdował się pokój ojca oraz galeria rzeźb. Pomieszczenia te wymagają rozbiórki i odbudowy od podstaw.
Woda zatrzymała się na wysokości obrazu Matki Bożej
Woda sięgała aż do pierwszego piętra. W sposób niemalże symboliczny jej poziom zatrzymał się na wysokości obrazu Matki Bożej, wiszącego na klatce schodowej. Z jednego z pokoi, przez okno, woda zabrała około 5 procent rzeźb artystów. Przez inne okno, niesiona nurtem, wpadła do budynku lodówka. Zniszczeniu uległy wszystkie pomieszczenia – meble, sprzęty, pamiątki rodzinne oraz rzeczy osobiste.
– Nikt nie spodziewał się takiego żywiołu – mówi Mateusz Giejson. – Wiedzieliśmy, że Nysa Kłodzka może przybrać, ale nikt nie myślał, że będzie aż tak źle. Fala przyszła w sobotę, 14 września, o 22:00, a powódź miała związek z pękniętą tamą w Stroniu Śląskim. Gdyby nie to, straty byłyby znacznie mniejsze.
Choć poziom wody był o metr niższy niż w czasie powodzi z 1997 roku, zniszczenia okazały się równie dotkliwe. – Powódź z 1997 roku nazywano "powodzią tysiąclecia" – podkreśla Mateusz. – Teraz już w to nie wierzymy. To wygląda jak powtórka z tamtych wydarzeń. Wiemy, że prędzej czy później woda znowu tu przyjdzie.
Pomoc napływa
W obliczu nieszczęścia pojawiło się wielu ludzi dobrej woli. Wolontariusze pomagają państwu Giejsonom w porządkowaniu posesji, usuwaniu tynków i zrywaniu podłóg, co ma przyspieszyć proces osuszania budynku. – Jesteśmy wzruszeni ogromem wsparcia – mówi Mateusz. – Rodzice odbudowywali dom przez pięć lat po powodzi z 1997 roku, wtedy byli pozostawieni sami sobie. Dziś mamy wsparcie wielu osób, za co jesteśmy ogromnie wdzięczni.
Jeszcze niedawno galerię Giejsonów odwiedzały wycieczki z całej Polski, w tym ze Strzelina. Czy po tej katastrofie uda się ją reaktywować? – Głęboko wierzymy, że galeria znów będzie działać – mówi Mateusz. – Wiele osób z Polski i zagranicy podziwiało rzeźby moich rodziców i brata, dlatego zrobimy wszystko, aby ją odbudować.
Światełko nadziei
Dobra wiadomość jest taka, że 95 procent rzeźb ocalało. Państwo Giejsonowie są obecnie zabezpieczeni w pomoc doraźną, ale potrzebują środków na odbudowę domu, pracowni i galerii. Prowadzą zbiórkę na portalu pomagam.pl (https://pomagam.pl/ywepnm) i apelują o wsparcie, zwłaszcza że zbliża się zima, a każdy dzień jest na wagę złota.
Dla wspierających rodzinę Giejsonów Mateusz przygotował wyjątkowy gest – przekazał na licytację rzeźbę Matki Bożej Tronującej z Dzieciątkiem Jezus, wykonaną przez jego ojca, Jana Giejsona. Cena wywoławcza to symboliczna 1 zł, a cała kwota z licytacji trafi na rzecz odbudowy domu, zniszczonego przez powódź.
Zachęcamy do niesienia pomocy wszystkim poszkodowanym przez powódź, pamiętając, że dobro zawsze wraca.
***
Zapraszamy do obejrzenia reportażu z najbardziej zalanych terenów w Bardzie, który ukazuje skalę zniszczeń. Materiał dostępny na naszej stronie internetowej, profilu na Facebooku oraz kanale YouTube.

















































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij
wniosek? obraz trzeba zakopać 20 cm poniżej poziomu gruntu i woda nie wejdzie wyżej.
ludzie pchają się na marsa. pchają się do nieba a ze zwykłym deszczem poradzić sobie nie mogą.