W pobliżu Starego Wiązowa stoi samotny metalowy krzyż. Nie każdy wie, że w tym miejscu znajduje się siedemnastowieczny cmentarz ofiar epidemii tyfusu. Niestety, po grobach nie ma już śladu. Nie wiadomo też, ile ludzi jest tu pochowanych.
Nekropolia znajduje się na polach między Księżycami, Starym Wiązowem a tzw. górką wyszonowicką. Niewielki skrawek ziemi porośnięty jest chaszczami. O cmentarz pytaliśmy sołtysów z pobliskich wsi i proboszcza z Wiązowa. Niestety, nikt nie zna szczegółów. Na miejscu znajduje się kamienna tablica, która informuje, że to miejsce pochówku okolicznych mieszkańców zmarłych podczas epidemii tyfusu w siedemnastym wieku. Jak chowano wówczas zmarłych?
– Nie było konduktu pogrzebowego. Aby do miasta nie wprowadzać zarazy, budowano tzw. kościoły pogrzebowe. Jedyną profilaktyką była izolacja zarażonych. Pochówki odbywały się nocą. Wszystko po to, aby uniknąć kontaktu z ludźmi. Osób podejrzanych o chorobę nie wpuszczało się do wsi lub miasta – opowiada Zbigniew Kaczmarek, badacz historii pogrzebów na Dolnym Śląsku.
Tyfus był szczególnie zaraźliwy i należał do tak zwanej „choroby brudnych rąk”, przenoszonej drogą pokarmową. Nic dziwnego, że choroba bardzo szybko się rozprzestrzeniała. Dziesiątkowała głównie biedotę. Zarażeni uskarżali się na silny ból brzucha, wysoką gorączkę, biegunkę i majaczenie. Nikt nie miał prawa wchodzić do domu, w którym przebywał chory. Do pochówków używano zazwyczaj zwykłych drzwi.
– Zmarłego kładziono na drzwiach i furmanką wieziono na cmentarz. Na miejscu nieboszczyka zsuwano prosto do grobu. Ciała owijało się w prześcieradła – dodaje Zbigniew Kaczmarek.
Trumny były znane już w trzynastym wieku. Na szczątki najstarszej w Polsce natrafiono w kościele w Rękowie niedaleko Jordanowa Śląskiego. Jednak podczas śmiertelnej epidemii nie było czasu na ich wytwarzanie. Nekropolia pod Wiązowem jest przykładem cmentarza epidemicznego. Zasadniczo ówcześni kartografowie nie oznaczali tych miejsc. Być może z tego powodu cmentarza nie odnaleźliśmy w niemieckich messtischblatt – szczegółowych mapach topograficznych terenu w skali 1:25 000. Nekropolia nie figuruje też w archiwum wojewódzkiego konserwatora zabytków. Większą wiedzę posiada Emil Tomaś, były szef nieistniejącego już Towarzystwa Miłośników Ziemi Wiązowskiej (TMZW).
Cały artykuł zamieściliśmy w 23 (1260) wydaniu papierowym Słowa Regionu.
UWAGA!
Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij