Gościęcice – to prawdopodobnie jedyna wioska w Polsce, w której obchodzony jest Dzień Kasztana Jadalnego. Nieopodal w lesie rośnie ich mnóstwo. Na Facebooku powstała strona, propagująca działania mieszkańców, sołtysa i koła gospodyń wiejskich.
Dzień Kasztana Jadanego zorganizowano rok temu. Na pikniku niedaleko leśniczówki serwowano kasztany przygotowane na różne sposoby. Gotowane są znane z wyjątkowego smaku, który łączy w sobie lekką słodycz z delikatnym orzechowym posmakiem.
– Wzmacniają odporność i przeciwdziałają infekcjom. Są bogate w skrobię, która przy obróbce termicznej zamienia się w cukier złożony, łatwo przyswajalny przez organizm. Sto gram kasztanów jadalnych dostarcza tyle samo witaminy C, ile sto gram cytryny. Oprócz tego zawierają kwas jabłkowy, lecytynę, magnez, żelazo, potas i mnóstwo potrzebnych dla organizmu witamin – informuje Nadina Brzegowicz, dietetyczka spod Oławy.
W tym roku z powodu wiosennych przymrozków urodzaj kasztanów w Gościęcicach był niewielki. Jeśli w przyszłości aura dopisze, na dożynkach i innych imprezach serwowane będą kasztany. Zdaniem sołtysa Dawida Białkowskiego wieś rozwija się za sprawą rady sołeckiej, Stowarzyszenia Odnowy i Rozwoju Sołectwa Gościęcice i koła gospodyń wiejskich.
– Koło istnieje od 10 lat i działa bardzo prężnie. Należy do niego piętnaście osób. Wspólnie z radą sołecką organizują Dzień Kobiet, mikołajki, andrzejki i różne imprezy okolicznościowe. Wieś bierze również udział w festiwalu piosenki biesiadnej, organizowanym na boisku sportowym – wylicza sołtys.
Nazwy ulic od zwierząt i ziół
Na jednym z zebrań podjęto decyzję o nadaniu nazw ulicom w miejscowości. Wieś jest dosyć długa, położona na pagórkach i nizinach. Do tej pory dzielono ją na trzy strefy. Rada sołecka wspólnie z mieszkańcami zdecydowała o nadaniu nazw nowym ulicom, których w Gościęcicach jest coraz więcej.
Wieś graniczy ze Strzelinem, Gęsińcem i Kuropatnikiem. Nazwy przyszłych ulic mają pochodzić od ziół, zwierząt i wzniesień np. ulice Szańcowa lub Wilcza. – Docelowo ma to wykluczyć pomyłki kurierów lub problemy z szukaniem adresu przez lekarzy karetek pogotowia – uzasadnia Piotr Rajchert z rady sołeckiej.
Jedna z ulic ma nosić nazwę Braci Czeskich, bo w latach 1776-1945 w okolicy mieszkała społeczność czeska w liczbie pięciu tysięcy ludzi.
Nie ma strażaków, ale jest remiza
W Gościęcicach mieszka około 800 osób. Sporo z nich przeprowadziło się z Wrocławia. Działają drobne firmy, zakład samochodowy i sklep. Dawniej istniał bar, jednak kilka lat temu został zlikwidowany. W miejscowości nie ma ochotniczej straży pożarnej (OSP), którą zlikwidowano w latach dziewięćdziesiątych. Obecnie w remizie mieści się magazyn ławek i rzeczy do festynów. Tu powstawał wieniec dożynkowy, robiony przez koło gospodyń. Ostatecznie ma to być siedziba koła. We wsi jest nowa świetlica, w której organizowane są imprezy na 80 osób. W Gościęcicach powstaje też zespół biesiadny Prowizorka. Kapela ma przygrywać na lokalnych imprezach. Ciekawostką jest dawny cmentarz, na którym chowano mieszkańców, walczących w wojnie francusko-pruskiej w 1870 roku.
– Kilka lat temu Niemcy zorganizowali ekshumację. Wydobyto szczątki żołnierzy Wermachtu. Podczas wcześniejszej ekshumacji po II wojnie światowej zwłoki z gwiazdą na czapkach przewieziono na cmentarz żołnierzy radzieckich w Wiązowie – dodaje Dawid Białkowski.
Cały artykuł zamieściliśmy w 40 (1228) wydaniu papierowym Słowa Regionu.










































































Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij
Kasztany jadalne
Naprawdę fajna inspuracja.Czas na rozwój agroleśnictwa z prawdziwego zdarzenia, poza eksperymentami.
jak zjeść kasztany to wystarczy do gościęcic podejść zamiast do wiednia jechać a ulice akacjowa brzozowa i dębowa są na wieki, może znów przyjechać władza czeska niemiecka i polska albo radziecka i nazw zmieniać politycznie nie trzeba. czeski pragmatyzm ciągle żywy. w okolicy są piękne lasy niedoceniane turystycznie przez tubylców. zakompleksieni ludzie pojadą do afryki i mówią - byłem na zanzibarze, jadłem zupę z płetwy rekina. no a słuchacze pękają z zazdrości i wezmą kredyt aby polecieć do meksyku na degustacje tortilli czyli mieszanki mąki z wodą. licytacja na blichtr zasłaniający kompleksy trwa. im więcej wydasz tym większą zazdrość wzbudzisz u sąsiada i tym bardziej zakryjesz swoje kompleksy.
strzelińskie esy i lasy i festiwal miodu dyni kasztana to siara dla biedoty. co powiesz znajomym? byłem w gościęcicach? byłem w nowolesiu a tam zamiast techno basenu i frytek all inclusive to żurek i muzykę ennio moricone? siara . wrzucisz swoje zdjęcie na tke koloseum to wszyscy wiedzą że kozak jesteś. prawdizy globtrotter. zjesz gofra nad bałtykiem za jedyne 70 zeta to wszyscy widzą że bogoc jesteś. zjesz miód i dynię i kasztany w strzelinie to listek figowy zasłaniający kompleksy jest za mały.
w 1683 roku po bitwie wiedeńskiej polak zabrał turkom kawę. była to karma dla wielbłądów. syf. on to w wiedniu uprażył i kawa wiedeńska przedostała sie do paryża. z paryża do warszawy i odtąd picie kawy stało sie oznaką przynalezności do arystokracji. francja elegancja. kompleksy ciągle żywe. za jakiś czas turyści z barcelony przyjadą do gościęcic aby pochwalić się tym gdzie byli.