Katarzyna Adamczyk opowiedziała o swoich wyjazdach i więzi, jaka łączy ją z końmi

Przeżyła na koniu i z końmi wiele niezwykłych chwil. Bywało tak, że musiała z niego zejść, aby nieopatrznie wsiąść na coś innego. Wracając ciemną nocą, wjechała w sam środek stada dzików, bała się ataku psa i doświadczyła miłości, jaką koń obdarzył małą dziewczynkę.

W pierwszym tegorocznym numerze Słowa pragniemy zaprosić Was do kolejnej części artykułu z cyklu, który rozpoczęliśmy w październiku. Jest on poświęcony ciekawym podróżom, ludziom z pasją i niezwykłym historiom. Bohaterką tej części jest Katarzyna Adamczyk z gminy Strzelin - wielka miłośniczka koni i jeździectwa w nieco innej formie. Zapraszamy do rozmowy.

W pierwszych częściach naszej rozmowy, które ukazały się w poprzednich numerach, rozmawialiśmy o Pani konnych rajdach po Rumuni i Kapadocji. Turystycznie ten rejon Turcji wydaje się ciekawy...
- Oferta turystyczna w Kapadocji jest bardzo bogata. Zaczynając od koni, o których mówimy, poprzez wspomniane balony, rowery, motocykle, quady, stare samochody, terenowe kampery, wielbłądy i wiele innych aktywności. Wszystko podzielone w zależności od umiejętności i stopnia zaawansowania. Przy tym jest tam bajkowo, kolorowo.

W poprzedniej części naszej rozmowy o Kapadocji wspomniała Pani, że pod koniec rajdu musiała zejść z konia. Dlaczego?
- Ostatniego dnia zrezygnowałam z jazdy, gdyż fizycznie już nie dawałam rady. Był to tak duży wysiłek. Dlatego na ten dzień przewodnicy wynajęli dla mnie quada. Jak mnie nim przewieźli, to pomyślałam sobie, że jazda konna przy tym to jest pikuś (śmiech). Gdy z niego zeszłam i usiadłam w restauracji, to nie mogłam w dłoni utrzymać kubka z kawą - tak mi się ręce trzęsły.

Czyli koń to znacznie lepszy sposób podróżowania...
- Tak, ale trzeba pokory w podejściu do niego. Nie można na koniach kozaczyć, bo szybko się to zemści. Widziałam już niejednego młodego, wysportowanego kowboja, który spadł z konia. Dla mnie jazda na własnym koniu to odpoczynek. Kiedy jadę sama, to pod sobą mam psychologa. Gdy moja mama umierała, to moja kobyła tyle się nasłuchała o moich uczuciach i myślach... Wysłuchała i nikomu nie powtórzyła. Mama była wspaniałym i wyjątkowym człowiekiem...

Drugą wielką pasją naszej rozmówczyni są grzyby

Kapadocja zrobiła na Pani ogromne wrażenie. Widząc, jak lubi Pani podróże w nieznane, można sądzić, że nie był to ostatni wyjazd i w głowie świta już coś nowego...
- Kapadocja otworzyła chęć na więcej. Kiedyś zobaczyłam zdjęcia z Kazachstanu. Te wielkie góry, która można przemierzyć konno... Powiem, że mnie ciągnie. W międzyczasie pojawiła się propozycja wyjazdu do Gruzji. Również przepiękny kraj. Miałam już nawet wszystko opłacone, ale sytuacja rodzinna sprawiła, że wyjazd ten nie doszedł do skutku. Pan Krzysztof ze Strzelina do Gruzji pojechał i wiem, że mi też się uda. To nieuniknione. Jednak tam jest inaczej – bardzo dziko. Nie będzie nocowania w pokojach w hotelikach, a w jurtach. Będzie gotowanie na ognisku...

To jest chyba to, co Pani lubi...
- Bardzo to lubię. Nie ciągną mnie miejsca ekskluzywne, gdzie wszystko jest przygotowane. Uwielbiam rozklepywanie schabowego na kamieniu. To mnie pociąga i cieszy. Takie sceny i momenty pamiętam najlepiej.
Kapadocja oferuje bardzo wiele atrakcji turystycznych i niezwykle ciekawe formy skalne
Zapytam o jeździectwo w Polsce. Jak to wygląda od strony formalnej - gdzie można jeździć, a gdzie nie?
- Pomijając kwestie prawne, z przyczyn oczywistych, staramy się omijać tereny o wzmożonym ruchu, drogi, place czy inne temu podobne miejsca. Koń w takich miejscach może się wystraszyć i, jako zwierze stadne, ruszyć do ucieczki, a to jest niebezpieczne. Jeździć można w wielu miejscach. Najczęściej są to polne drogi, obrzeża lasów, nieużytki, ścieżki wzdłuż rzek. Jeżeli nie ma ograniczeń administracyjnych to można tam jeździć. Są też regiony ze specjalnie wyznaczonymi konnymi szlakami. Oczywiście dbamy też o czyjąś własność i nie wjeżdżamy komuś na pola. Jeżeli już musimy jechać drogą asfaltową to zakładamy kamizelki. Samochody mijające jeźdźców mają obowiązek zrobić to w odległości 2 metrów. Podobnie jest z rowerzystami czy motocyklistami, którzy też powinni zachować odpowiednią odległość, a w przypadku tych drugich zapanować nad hałasem swoich maszyn.

Czy turystyka konna zyskuje w Polsce na popularności?
- Tak i jest to widoczne. Przybywa miejsc i osób, które się tym zajmują. Dotyczy to różnego rodzaju aktywności jeździeckiej.

Gdyby ktoś, np. po przeczytaniu naszych wywiadów, zapragnął spróbować jazdy konnej – i dalej – turystyki, od czego powinien zacząć?
- Od szkółki jeździeckiej, to jest podstawa. To jest jak z nauką jazdy samochodem. Taka szkółka da mu możliwość zweryfikowania, czy jest to coś, co chce robić. Pozwoli też ukierunkować dalszy rozwój.

Proszę może opowiedzieć coś ze swojego podwórka… Jest jakieś wydarzenie, które utkwiło Pani w pamięci?
- Kiedyś stałam sobie pod moją stajnią i nagle przybiegły na podwórko dwa duże psy. Znałam je, więc się nie bałam. Wystawiłam rękę, aby psy ją powąchały. Jednak zamiast spokojnej reakcji jeden z nich najeżył się i zaczął szykować się do ataku. Struchlałam. Myślę: ucieczka na płot nic mi nie da, bo i tak mnie dopadnie i tyłek poszarpie. Widły są 4 metry obok – za daleko. Myślę: koniec... i wtedy mój koń „Pomyłka” wkroczył do akcji. Odepchnął drzwi, stanął dęba i ruszył z kopytami na psa. Psy oczywiście uciekły, a przy tym zrobił się straszny raban.

Cały artykuł na ten temat zamieściliśmy w 1 (1189) wydaniu papierowym Słowa Regionu. Materiał ten, w całości, przeczytasz  również na portalu egazety.pleprasa.pl, a także e-kiosk.

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
Cześ
Na koniu to każda lubi skakaćcool
0

Przeczytaj również