Rodzice pani Kazimiery. Od prawej tata, mama, na kolanach mamy - siostra Alinka, bracia Władysław (większy) i Staszek oraz ciocie.

Czy historie z tych samych stron muszą być podobne? Czy szkolny projekt może być sprężyną wydarzeń? Co mają z tym wspólnego Lanckorońscy i co łączy pana Aleksandra i panią Kazimierę? Poznajcie kolejną kresową historię.

Wiem, że duże poruszenie wśród naszych czytelników wywołała historia pana Aleksandra Brusiły z Ludowa Śląskiego, który zechciał się z nami podzielić swoimi kresowymi wspomnieniami. Poznałam go dzięki kartce, którą przygotowywały jego prawnuki, biorące udział w szkolnym projekcie. Chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o przedsięwzięciu i tak od słowa do słowa, dzięki rozmowie z Ewą Dudek ze Szkoły w Borku Strzelińskim, trafiłam do pani Kazimiery Chrobak z Piotrkowa Borowskiego.

Znów, tak jak w przypadku pana Aleksandra, spotkałam się z ogromną żywotnością, komunikatywnością i serdecznością. Poznajcie panią Kazimierę i jej historię...

 Pani Kazimiero, mogę Panią trochę popytać o te dawne czasy?

- Proszę pytać. Jak coś będę pamiętała, to opowiem, bo teraz to już pamięć nie ta. To, co kiedyś było dawniej, dawniej to pamiętam, ale to, co teraz, to nie zawsze.

Pani Kazimiera z obrazkiem - pamiątką pierwszej Komunii św., której udzielał jej ks. Zarzycki

Mam to samo. To nie wiek.

A trochę i wiek.

A kiedy się pani urodziła, jeśli mogę zapytać?

- 15 grudnia 1936 r.

Komunia w Chłopach w 1945 r.

Proszę powiedzieć skąd Pani pochodzi.

- Pochodzę z wioski Chłopy, gmina Komarno, powiat Rudki, województwo lwowskie.

Tata pani Kazimiery w swojej furmance

Daleko od Lwowa?

- 30 km

A duża to miejscowość?

- Wioska była bardzo długa, przeszło 2 km. Z jednej strony była ukraińska, a z drugiej strony polska. My mieli kościół, a Ukraińcy cerkiew.

Wyście tam gospodarstwo mieli? Czym się rodzice zajmowali?

Ojciec był furmanem. Mieliśmy tam pola trochę. Stajnia była, gdzie trzymaliśmy krowy i konia. I dom taki mały. Do dziś nie wiem jak my się tam mieściliśmy w osiem osób. Rodzice, moich dwóch braci, trzy siostry i ja. To dwa pomieszczenia były, w tym kuchnia i oprócz tego korytarz - sień. Jeszcze pamiętam, jak tatuś na zimę źrebaka przyprowadził, bo się klacz oźrebiła, żeby nie zamarzł. A w zimie to, żeby zimno nie było, to się zagaty robiło - takie patyki się wbijało i pomiędzy to ziemię i najczęściej plewy zwijało. To ciepła nie wypuszczało.

Jak się tato nazywał?

- Józef Popereka.

Pałac Lanckorońskich w Chłopach, w którym prawdopodobnie rządcą był pan Dudzik, u którego furmanił tata pani Kazimiery. Fotografia - pocztówka ze zbiorów Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie

A u kogo jeździł?

- W Chłopach był park taki i za tym parkiem był pałac. W tym pałacu był rządca Dudzik. Tato go tam wszędzie woził. O, tu wnuk pani pokaże w internecie, bo go tam znalazł, jak ten pałac teraz zniszczony. A wtedy... o taki o był, jak tu na tym zdjęciu.

Marcel, wnuk pani Kazimiery, pokazuje nam w internecie zdjęcia pałacu Lanckorońskich dziś - bardzo zniszczonego i za czasów dawnej świetności, który jest prawdopodobnie tym, w którym furmanem był Jan Popereka. 

A mama? Czym się zajmowała?

Filipina. Szóstkę dzieci miała to się nami zajmowała.

Jak wybuchła wojna to jak u Was było?

- Ja wtedy 3 lata miałam. Mała byłam. Pamiętam jak nas - mnie z braćmi - mama wysłała na pole po ziemniaki. Jeden 14 lat miał, drugi 11. A pole niedaleko tej naszej wsi było. Już mieliśmy wracać do domu i mnie brat na plecach niósł, ale nie pamiętam który, i nadleciała cała eskorta samolotów nad nami. Pokładliśmy się szybko między tymi rzędami i czekaliśmy, ale jakoś się tak udało, że nie zrzucali bomb. Polecieli dalej w stronę stacji kolejowej Buczały, a myśmy do domu wrócili.

Cały wywiad zamieściliśmy w 12 (1200) wydaniu papierowym Słowa Regionu. Materiał ten, w całości, przeczytasz  również na portalu egazety.pleprasa.pl, a także e-kiosk

UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
spajker.
patrzę na zdjęcia i porównują ją do politycznej narracji. polityczna narracja mówi że przed wojną polska była potęgą. ludzie jedli tłuste kiełbasy a tłuszcz im po brodzie ociekał. wojna i komuna wszystko zniszczyły. no a stan wojenny to zgliszcza.
fakty są takie że na zdjęciu widze ludzi ubranych odświętnie do zdjęcia w najlepsze co mają do ubrania. dzisiaj kloszard lepiej się odżywia i ubiera. mięso człowiek pred wojną jadła w dwóch przypadkach. albo on był chory i mu rosół podwano albo kura była chora i i tak trzeba było ją zabic aby sie nie zmarnowała. te małe uszka świąteczne w najtańszej zupie z buraków jedzone raz w roku dowodzą wegetarianizmu kartoflanego a nie zamożności 1wszej i 2giej rp. polska potęga militarna rozpadła sie już 3go września 1939.
pytanie. skąd takie sentymenty do biedy i słabości? mitomania? kompleksy? dzisiaj ludzie plują na prezydenta a taki koleś lanckoroński zbierał służalcze ukłony tylko za to że urodził sie nie w drewnianej chacie ale w budynku zwanym pałacem. dzisiaj zwykłe mieszkanie w bloku ma więcej komfortu niże te przedwojenne pałace. no i ta nostalgia a kiczem czyli za muzyką ludową w wykonaniu piejących tłustych grubych starych krzywonogich bab ze wsi.
no ale nie wszystko było w 2 rp. archaiczne. tam było zero - waste. tam obierki od ziemniaków i ciepło wydalane przez sąsiadującą z kuchnią chlewnię były wykorzystane. zużycie prądu też było zerowe.
eeeeeehhhhhh tęsknota mnie wzięła.

5

Przeczytaj także