Arkadiusz Jadach jest czytelnikiem naszej gazety
Arkadiusz Jadach jest czytelnikiem naszej gazety
Arkadiusz Jadach, to 18-letni mieszkaniec Wiązowa, absolwent Zespołu Szkół Publicznych w Wiązowie, a także uczeń Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej - Curie w Strzelinie. Jego pasją jest aktorstwo, któremu poświęca każdą wolną chwilę. Jego młodszy brat Krystian uważa, że jest to świetny kandydat na przyszłą gwiazdę sceny kabaretowej. Największym jego marzeniem jest dostanie się do szkoły aktorskiej, o czym opowiada nam w wywiadzie.

Widzieliśmy Cię już na kilku scenach m.in. w Gminnej Bibliotece Publicznej w Wiązowie, Zespołu Szkół Publicznych w Wiązowie, a także w auli szkoły, do której uczęszczasz, czyli LO im. Marii Skłodowskiej - Curie w Strzelinie. Powiedz, na której z nich zadebiutowałeś?
- Zgadza się, występowałem niejednokrotnie w każdym z tych miejsc. Tam wcielałem się w przeróżne postacie. Z tego co pamiętam, mój „debiut” odbył się na scenie w Gminnej Bibliotece Publicznej w Wiązowie, gdzie pierwszy raz (o ile mnie pamięć nie myli w piątej klasie) zagrałem główną rolę królewicza. Księżniczką była wtedy moja bardzo dobra koleżanka Madzia Mielnik, z którą bardzo dobrze się współpracowało. Do tego przedstawienia przygotowywała nas pani Celina Stanisławska - polonistka ze Szkoły Podstawowej w Wiązowie. Ten występ był pierwszą moją tego typu inscenizacją i, oczywiście, pierwszą tremą, jakiej mogłem doświadczyć. Jednak zaliczam go do bardzo udanych.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z aktorstwem? Czy to, że dziś widujemy Cię na akademiach z różnych okazji, zawdzięczamy jakiemuś nauczycielowi?
- Miałem 12 lat. Zacząłem brać udział w różnych apelach szkolnych, a z czasem zacząłem występować w innych miejscach. Nie ukrywam, że te przedstawienia sprawiają mi wielką radość i uwielbiam to robić. Jest parę osób (w tym nauczyciele), którym wiele zawdzięczam, które sprawiły, że czuję się pewnie na scenie i nie boję się wyzwań scenicznych, m.in. pani Edwarda Derkowska, polonistka, dzięki której mogłem pokazać się w wielu miejscach i zagrać Mariolkę z kabaretu Paranienormalni. Pani Celina Stanisławska (polonistka), z której pomocą i pozytywną energią zagrałem na 70-leciu szkoły w Wiązowie Andrzeja Rosiewicza. Pani Elżbieta Olejarnik (nauczycielka chemii), która przygotowywała mnie dwa razy do roli żołnierza i, oczywiście, moja mama Agata, która zawsze mnie wspierała i dalej wspiera, szczególnie przed występami, gdy dopada mnie trema. Jest cudowna pod każdym względem, ponieważ docenia mnie i mimo zniechęcenia, mobilizuje do walki.

Gdzie uczysz się aktorstwa? Czy uważasz, że z takimi zdolnościami i talentem możesz podbić scenę ogólnopolską, europejską, a może światową ?
- Wiele zawdzięczam nauczycielkom, które mnie wspierały i mówiły „spróbuj, nic cię to nie kosztuje, a może się udać”. Na pewno to, co dziś robię, to także zasługa rodziców, którzy bez przerwy zapisywali mnie na zajęcia dodatkowe, bo wierzyli, że to mi się w życiu przyda i będę z tego czerpał przyjemność. Być może jestem uzdolniony, tego nie wiem, po prostu bardzo dobrze czuję się na scenie, lubię się wcielać w różne postacie i śmiało wychodzę naprzeciw nowym wyzwaniom. Wydaje mi się, że europejska scena, a co dopiero światowa, to troszkę za dużo. Jestem jeszcze młody i nie wiem czy wolno mi wybiegać myślami tak daleko w przyszłość. Wolę się skupić na tym, co jest tu i teraz, dlatego póki co skupię się na podbijaniu scen polskich.

Jakie masz plany na przyszłość? Czy planujesz pójść do szkoły aktorskiej? Jakie są Twoje największe marzenia związane z aktorstwem?
- Tak, plany wiążę ze szkołą aktorską. Z tego co pamiętam, to marzyłem już o tym w podstawówce. Bardzo lubię język niemiecki, dlatego myślę też o germanistyce, ale bardziej przychylny jestem szkole aktorskiej. Zastanawiam się, czy jest możliwość połączenia tych dwóch dziedzin. Lubię oglądać wiele filmów, szczególnie komedii. Inne gatunki też są w porządku, ale jednak ten sprawia, że na mojej twarzą pojawia się uśmiech, humor się poprawia, a w głowie tworzy się tysiące myśli, które później są inspiracją przy tworzeniu kolejnych spektakli. Przepadam także za różnego typu galami związanymi z filmem, serialem czy piosenką, np. Telekamery Teletygodnia czy Róże Gali. Uważam, że jest to sposób na docenienie i wyróżnienie naprawdę utalentowanych artystów.

Teraz szybko, żartobliwie i poznawczo. Twoja ulubiona zupa to...
- Szczawiowa, szczególnie ta, którą zrobi mama. Jest najlepsza na świecie.

Ulubiony film to...
- „Anioły i Demony” Rona Howarda. Mógłbym oglądać go tysiące razy.

Kiedy śpię to...
- Na pewno nie chrapię.

Gdybym był jednym mężczyzną na świecie, to...
- Czułbym się wyjątkowy.

Moim idolem jest...
- Właściwie to idolką, jest CLEO, piosenkarka, która na scenie pojawiła się całkiem niedawno.

Dziękuję za rozmowę i życzę samych sukcesów w realizacji pasji.
Ola Parasiuk


UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Gravatar
Max
:-) !
Panu Arkadiuszowi, życzę dużo szczęścia i wytrwałości w realizacji swoich ambitnych planów.Serdecznie pozdrawiam,Wiąz owianka :-)
0

Przeczytaj także