Pod tym krzyżem leży Jasiek, który doczekał końca wojny, ale ani dnia dłużej
Pod tym krzyżem leży Jasiek, który doczekał końca wojny, ale ani dnia dłużej
Kontynuujemy nasze poszukiwania grobów z czasów II wojny światowej. Dzięki naszym czytelnikom znaleźliśmy miejsce pochówku dziesięciu żołnierzy niemieckich. Tym razem pojechaliśmy do Dzierzkowej, żeby zobaczyć zapomniany wojenny grób Polaka, wywiezionego z rodzinnej wioski do ówczesnych Niemiec na roboty.
Tym razem wybraliśmy się do Dzierzkowej (przed wojną był to Dätzdorf), miejscowości w gminie Przeworno. Jedna z czytelniczek poinformowała nas, że opodal jej wsi, w polu jest zapomniany grób. - O tym tragicznym wydarzeniu dowiedziałam się od śp. pana Rakusa, który znał pochowanego w polu Jaśka. Mówię Jaśka, bo był to młody chłopak, który w czasie wojny został wywieziony do Niemiec na roboty. Z tego, co pamiętam, to pochodził on spod Częstochowy – powiedziała nam mieszkanka Dzierzkowej. Pod koniec wojny na okolicznych wzgórzach stacjonowały wojska niemieckie. Były one celem nalotów i ostrzałów Rosjan. - Okoliczności śmierci Jaśka były tragiczne. Św. pamięci pan Rakus opowiadał, że stało się to, kiedy dowiedzieli się o zakończeniu wojny. Byli wtedy w świetlicy, takiej trochę restauracji (w Dzierzkowej – red.) i pili piwo. Kiedy usłyszeli, że wojna skończyła się, wszyscy ucieszyli się, a Jasiek postanowił jak najszybciej dostać się do Cierpic, gdzie mieszkali inni Polacy wywiezieni na roboty przymusowe, żeby podzielić się z nimi dobrą informacją. Kilkaset metrów za wioską trafił go przypadkowy odłamek i Jasiek zginął na miejscu. Wiem z opowiadań, że odłamki trafiały wtedy również w domy w Dzierzkowej – usłyszeliśmy od naszej rozmówczyni.
Pod bezimiennym krzyżem pod Dzierzkową leży młody Polak, który przeżył wojnę, żeby zginąć w chwili największej radości. Mógł już przecież wracać do domu, spotkać się z niewidzianą latami rodziną. - Historię Jaśka znam z opowiadań świadka tamtych wydarzeń i ze szkoły. Jako uczniowie chodziliśmy z nauczycielem na grób, żeby zapalić świeczkę i posprzątać. Pamiętam, że wcześniej był w tym miejscu drewniany krzyż, ale później zastąpiono go metalowym. Dziś grób znajduje się tuż przy polnej drodze. Wiem, że w czasie wojny, i tuż po, droga przebiegała nieco inaczej. Tak, że grób znajdował się na polu. Przychodzę tu z wnukami, zapalam świeczkę i opowiadam im historię Jaśka – powiedziała nasza Czytelniczka.
Historia opowiedziana nam przez mieszkankę Dzierzkowej jest inna od tej, opowiedzianej przez Mieczysława Augustyna, z poprzedniego wydania „Słowa Regionu”. Wtedy pisaliśmy o żołnierzach niemieckich rozstrzelanych pod koniec wojny. Dzisiaj piszemy o Polaku, który leży w bezimiennym grobie, bo nie przeżył wojny. Jak długo pamięć o jego śmierci będzie żywa? Czy kiedyś z grobu zniknie krzyż i zapomnimy, że leży tam jedna z wielu ofiar wojny?
Nie możemy odmawiać pochówku żołnierzom niemieckim, czym zajmuje się niemiecko-polska Fundacja „Pamięć”. A kto ma pamiętać o Polakach pochowanych w bezimiennych grobach. Takich jak ten pod Dzierzkową, gdzie leży Jasiek?
Podobnie jak wcześniej, ponawiamy apel przedstawicieli Fundacji „Pamięć” i Stowarzyszenia „Pomost” o informowanie nas o miejscach pochówków z II wojny światowej. Zainteresowanych współpracą prosimy o kontakt z redaktorem Jackiem Sobko (tel. 509 18 36 39).




UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj także