Michał Masłowski (wychowanek Strzelinianki Strzelin) w ostatnich dniach odwiedził rodzinne miasto
Michał Masłowski (wychowanek Strzelinianki Strzelin) w ostatnich dniach odwiedził rodzinne miasto
Michał Masłowski (wychowanek Strzelinianki Strzelin) w ostatnich dniach odwiedził rodzinne miasto. Z piłkarzem Legii Warszawa rozmawialiśmy o ciężkiej kontuzji którą przeszedł, a także o zmianie klubu.
Minionego sezonu w Legii Warszawa nie możesz zaliczyć do udanych. Kontuzja wyeliminowała Cię z gry na długo. W ostatnich meczach trudno było Ci wrócić do składu meczowego. Chyba chcesz jak najszybciej o tym zapomnieć?
- Zdobyliśmy z Legią Warszawa Mistrzostwo Polski oraz Puchar Polski i o tym nie chciałbym zapomnieć. Patrząc jednak na moją osobę, to sezon słaby. Kiepsko ze zdrowiem i graniem. Jak już wychodziłem na boisko, to nie na swojej pozycji. Nigdy nie byłem bocznym pomocnikiem. Choć zawsze się starałem, to nic z tego nie wychodziło na tej pozycji.

W jednym z wywiadów powiedziałeś, że przeszedłeś piekło. Pewnie trudno Ci o tym mówić, ale wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że zmagałeś się z poważnymi problemami zdrowotnymi…
- Zawsze jak się spotykamy, to rozmawiamy o tych nieszczęsnych problemach. Co chwilę coś się dzieje. Trenuję, gram, a później kończy się operacją. Na początku, gdy złapałem kontuzję, nie opowiadałem o tym, ponieważ nie chciałem, aby moje słowa zostały odebrane jako tłumaczenie się. Wiele osób jednak pytało, co się ze mną dzieje. Chciałem uświadomić ludziom, że nie miałem drobnej kontuzji, tylko bardzo poważne problemy z kręgosłupem (przepuklina kręgosłupa –red.). Nie chodziło wyłącznie o ból, który odczuwałem, bo do niego jestem przyzwyczajony. Traciłem czucie i kontrolę w nodze. Mogłem uszkodzić sobie nerwy na całe życie.

Miałeś wtedy chwile zwątpienia?
- Myślałem, że to będzie koniec mojej przygody z piłką. To był dramat. Z nikim nie chciałem rozmawiać. Cały czas zastanawiałem się, co będzie dalej. Myślałem, że po wyleczeniu kręgosłupa będę musiał znaleźć sobie pracę. Był to bardzo trudny czas.

Po operacji, którą przeszedłeś w sierpniu ubiegłego roku w Rzymie, czekała Cię długa rehabilitacja…
- Pierwszy miesiąc nie ruszałem się z domu. Byłem w Strzelinie, ale więcej leżałem niż chodziłem. Później ponad dwa miesiące rehabilitacji w Warszawie. Pod koniec ubiegłego roku wyszedłem na trening, ale bez kontaktowych sytuacji. Choć czułem się coraz lepiej, z nogą wcale tak nie było. Potrzebowała czasu na regenerację. Dopiero w marcu poczułem zmianę i mogłem normalnie ćwiczyć.

CZYTAJ ten wywiad w całości. Dostępny tutaj




UWAGA!

Gdy liczba negatywnych głosów na dany komentarz osiągnie 15, zostanie on automatycznie ukryty, niemniej pokazywać się będzie przy nim opcja "kliknij, aby wyświetlić". Kiedy jednak dany komentarz osiągnie 20 negatywnych głosów, zostanie automatycznie wycofany z publikacji na stronie i już nikt nie będzie mógł go zobaczyć (poza administratorem strony).
Dodając komentarz przestrzegaj norm dyskusji i niezależnie od wyrażanych poglądów nie zamieszczaj obraźliwych wpisów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, kliknij choragiewka875zieloną chorągiewkę i zgłoś swoje uwagi administratorowi.

Ukryj formularz komentarza

2500 Pozostało znaków


Przeczytaj również